Fabrykancka porażka...

Chciałabym opisać coś w tym poście, ale na nic konkretnego się nie mogę zdobyć, bo moja wczorajsza wyprawa byla bardzo nieudana. Po primo, to po drodze do celu mijałam na wpół opuszczoną fabrykę (na wpól, bo na dole były sklepy a na górze nic) i właśnie przez to, że na dole były sklepy utrudniało wdobycie się na górę. Dlatego mam tylko zdjęcie z zewnątrz. Secundo, że moim celem były trzy kamienice na Pomorskiej. Jedna okazała się zabita na mór, a dwie pozostałe wyburzone zostały przynajmniej rok temu... Nieźle, nie? Miałam mocno przeterminowane informacje... No cóż.
A tertio, to to, że znalazłam wielce ciekawy obiekt, którego też mam zdjęcie. Był tam nawet szyb windy, chyba towarowej, który widać na zdjęciu. I byłabym się tam wdostała, gdyby nie taka jedna kobieta robiąca przeszperkę w komórce


, która miała oczy dosłownie dookoła głowy. Wygrała ze mną. Zrezygnowałam. Wracając z natknęłam się na kokejną fabrykę. Zdesperowana przecięłam Zachodnią w miejscu, gdzie nie było przejścia (ale 30 metrów od przejścia nie przekroczyłam!) i usiłowałam zdobyć ten obiekt. Oczywiście wszystko okazało się zamknięte i guzik z tego wyszedł. Na następny raz postaram się zdobyć jakieś opuszczone miejsce, ale to była totalna porażka...

1 komentarz:

  1. Lepiej było się poddać, bo ta kobieta mogła zadzwonić na policję

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Opuszczone strony Łodzi , Blogger